Dynie na niebie

Austria

Am Himmel leży pod Wiedniem. Znaczy tyle co: „na niebie”. Jesienią na tym austriackim niebie pojawiają się… dynie!

 

– Słyszysz!? Oni to wymawiają jakoś tak bardziej gardłowo niż ty! – powiedziałam do M, nadstawiając chwilę wcześniej ucha w tłumie Austriaków. Lawirowali pomiędzy stolikami umazanymi dyniowym miąższem i świeżymi pestkami w mlecznych łupinkach, a w powietrzu niemalże co krok wybrzmiewało słowo kürbis. Dynia – czyli królowa lokalnego festiwalu, który w mglisty jesienny dzień rozgościł się na polanie, pośród wiedeńskich winnic. – Może to kwestia dialektu – zastanawiał się M, a ja zawzięcie powtarzałam sobie w myślach to nowe niemieckie słówko, które dla ułatwienia sprawy mrugało do mnie niemalże z każdego kierunku.

DSC_2809

O smaku kürbis był zatem pikantny gulasz i rozgrzewająca zupa. Ciasto przełożone porzeczkowym dżemem i marmolada sprzedawana w małych słoiczkach. Piwo i gorący poncz. Kürbis leżały na długich stołach i wypełniały po brzegi olbrzymie drewniane skrzynie. Chowały się w płóciennych siatkach i pod pachami nowych właścicieli. Zdobiły rozwieszone na namiotach plakaty i etykietki domowych przetworów. Trafiały w końcu pod nóż i łyżkę, żeby zacząć patrzeć na świat okrągłymi oczami lub kocimi o kształcie migdałów. Żeby uśmiechać się nieśmiało lub całkiem złowieszczo. Wyszczerzać zęby, pokazywać rogi i zapewniać dobrą zabawę 😉

DSC_2770

 

 

 

DSC_2741

Co to w ogóle były za kürbis! Do wyboru do koloru! Wielkie, okrągłe, małe i powykręcane. Pomarańczowe, limonkowe, pasiaste niczym skórka arbuza, białe jak mleko i żółte jak słońce, które co chwila wyglądało zza chmur. Piękna jest taka Austria lokalna, niedzielno-popołudniowa, swojska i pachnąca wilgotną jesienią. Grillowanymi kiełbaskami i grzanym aroniowym winem. Leniwa, rodzinna, ubrana w ciepłe swetry, rękawiczki i gumiaki z kokardkami. Puszczająca latawce i zajadająca się gulaszem z jelenia. Zajadaliśmy się razem z nią. Czipsami, które miały być dyniowe, a okazały się takie zwykłe ziemniaczane, o niezwyczajnym pokręconym kształcie. Zaglądaliśmy w skrzynie pełne pomarańczowej dyniowej pulpy i chowaliśmy do pokrowca mojego aparatu puste kubeczki po parzącym w usta cydrze. Siedzieliśmy na porzuconej ławce, otulając się ciaśniej swetrem i wpatrując w niedozbierane winogrona na krzakach. Za ostatnie drobne sączyliśmy poncz z kürbis…

DSC_2745

 

 

Am Himmel znaczy Na Niebie. Na niebie były jednak tylko chmury. My byliśmy W Niebie…

DSC_2774

Dodaj komentarz